sobota, 5 lipca 2025

Czartoryska. Opowieść o matce

TYTUŁ: Czartoryska. Opowieść o matce 

AUTOR: Monika Raspen 

WYDAWNICTWO: Muza

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 438

Jestem oczarowana, zachwycona, kupiona w 100%. K O C H A M takie powieści. 

Tutaj jest tyle Historii, przez duże H, że och! Dostałam z nawiązką to czego w pierwszej części mi trochę brakowało. 

Ta lektura była delektowaniem się słowem. Z ogólnego braku czasu czytałam ją prawie tydzień, ale to dało mi możliwość do większego skupienia i refleksji pomiędzy kolejnymi rozdziałami. 

Maria Czartoryska wychodzi za mąż, zaledwie 16 letnia dziewczyna poddaje się woli rodziców. A ci wybrali jej męża, który ma odpowiednie nazwisko i powiązania, nie ważne że spłacili jego długi, że ma on opinię hazardzisty i brutala. Liczy się Familia i to co może ona zyskać poprzez to małżeństwo, a gra toczy się o polski tron. 

Z czasem w Izabeli budzą się wyrzuty sumienia, że popchnęła córkę w ten związek. Ale potrafi je dobrze stłumić. Przecież ona przez to też przechodziła. Mimo, że małżeństwo z Adamem Kazimierzem zaczęło się z czasem dobrze układać, nie było wolne od romansów i gierek. 

 "On jest niewolnikiem tego samego świata, który więzi nas wszystkie. Świata sekretów, pozorów, w którym jedno potknięcie może zniszczyć całe życie " Na miłość w tym świcie nie było miejsca. Śmietanka towarzyska, arystokracja, wyższe sfery - ta grupa społeczna była najbardziej zakłamana. I autorka świetnie to pokazuje. Nie tylko na przykładzie jednej postaci. Bo mamy tutaj całą plejadę znakomitości. I ich sekretów.

Oprócz polskiego podwórka mamy w tej części wgląd na inny dwór europejski. Dwór, który zmierza ku bolesnemu upadkowi. Izabela Czartoryska nie raz odwiedzała Francję, ma w Paryżu dobre przyjaciółki, a czytelnik może obserwować jak rewolucja ogarnia miasto, jak monarchiści próbują ocalić Ludwika XVI.

Ta książka, a właściwie seria (tom pierwszy tutaj ➡️ Czartoryska. Historia o marzycielce ) sprawi, że pokochacie historię Polski. Że będziecie chcieli więcej, że poczujecie tych bohaterów, bo to nie tylko nazwiska w podręczniku do historii, to żywi ludzie, którzy mają marzenia, kochają i chcą być kochani. 

Autorka włożyła ogrom pracy by rzetelnie oddać realia historyczne. Uzupełnia białe plamy, wprowadza fikcję literacką tam, gdzie jest to konieczne tworząc przepiękną historię Izabeli Czartoryskiej, której oddała głos.

Polecam. 

czwartek, 3 lipca 2025

Podsumowanie czerwca

 


Absolutnie nie wiem gdzie się podział czerwiec. To jest zdecydowanie miesiąc który za szybko mi minął, nie pozwolił się sobą delektować (chociaż jak widać talerz obfitości był 🍓🍒)

Od połowy miesiąca nastąpiło pogorszenie zdrowia u męża, więc na nowo kursowanie praca-dom-szpital. Czasu na czytanie zostawało na prawdę mało. W czerwcu życie ratowały mi audiobooki, bo to czego nie udało mi się doczytać to sobie dosłuchałam (świetna Grażyna Wolszczak czytająca Kolaborantkę - polecam 🎧).



Mam nadzieję że wybaczycie, ale zostawiam tylko grafiki z ocenami poszczególnych tytułów. A kilka słów o każdej książce na wyróżnionych stories ➡️ klik "2 kwartał" Instagram


Czeka na mnie sporo książek, staram się wszystko pogodzić, ale nie jest łatwo. Byle dotrwać do urlopu, a ten już 21.07 ☀️




wtorek, 1 lipca 2025

Kraina mleka i miodu

 TYTUŁ: Kraina mleka i miodu 

AUTOR: C Pam Zhang 

WYDAWNICTWO: Znak

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON: 312

Kto by się spodziewał, że przeczytam książkę z działu fantastyka – wizję świata po apokalipsie? Jak to się stało?

Nie przeczytałam opisu, skusiła mnie okładka - znowu 🫣🤣

Takie przypadkowe wyjście ze strefy komfortu bywa ożywcze. A do tego sposób w jaki ta książka jest napisana: narracja pierwszoosobowa i śladowa ilość dialogów, a mimo to... działa to hipnotyzująco. Forma pochłania, niepokoi, trzyma w napięciu.

Przez natłok obowiązków (dom-praca-szpital 🚙)czytałam ją dłużej niż zazwyczaj. Ale! Mogłam dzięki temu pogadać o niej z większą ilością osób : u nas w pracy pytanie : "co czytasz?" - to standard 😁

Katastrofa ekologiczna: smog, który przykrył ziemię i nie dopuszcza do niej promieni słonecznych spowodował głód i wymieranie zwierząt i roślin. Świat stoi na krawędzi katastrofy, wysokobiałkowa fasolomąka zastąpiła jedzenie, a szary pył pokrywa niemal wszystko. 

Narratorka odpowiada na ogłoszenie o pracę na stanowisku prywatnej szefowej kuchni w "elitarnej enklawie badawczej" z siedzibą na jednej z alpejskich gór. Pracodawcą jest ktoś kto ma pomysł jak odrodzić świat, jak przywrócić bioróżnorodność, jak utrwalić odmiany odporne na smog. Projekt wspierali prywatni inwestorzy, ale włoski rząd oddając ziemię pod ten eksperyment oczekiwał, że efekty pracy zostaną mu udostępnione. 

Odizolowane miejsce działa na wyobraźnię. Głodni mieszkańcy nizin oczekiwali, że natychmiast dostaną dostęp do świeżej żywności, buntowali się że wydzielono ziemię ich kraju i oddano w prywatne ręce. 

Co działo się za ogrodzeniem opisuje narratorka, ona jest w samym centrum wydarzeń. Gotuje. A raczej tworzy kulinarne dzieła sztuki: potrawy, które mają przywoływać smaki dzieciństwa, rozbudzać wyobraźnię, a przede wszystkim – pobudzać apetyt inwestorów. Jednak nawet w kuchni nie ma swobody. Musi odgrywać rolę narzuconą przez pracodawcę i jego córkę. To gra – misternie ułożona, pełna niedomówień i manipulacji.

Ze wspomnień narratorki:

"... dotarłam do kraju, który zaistniał dzięki wyobraźni dwójki ludzi opętanych: albo tajemnicami, albo narcyzmem, albo kłamstwami, albo bogactwem, albo mądrością, dalekowzrocznością, odwagą, albo i strachem. Sami wybierzcie. "

Teza Aidy, która sama jest genetyczną wizjonerką, jest zatrważająca, ale chyba najbardziej przez to, że jest prawdziwa: ludzi są głupi, krótkowzroczni i zajęci sobą. "Zniszczyliby nasz wysiłek, gdyby o nim wiedzieli. Oddaj tę krainę ludziom, a spustoszą ją i ogołocą w tydzień".

To książka, która porusza – także dlatego, że wizja ekologicznej katastrofy, jaką snuje autorka, wcale nie jest tak nieprawdopodobna. Pokazuje świat, w którym większość roślin i zwierząt wyginęła, a ludzie zmuszeni są walczyć o resztki. Ale równie mocno opowiada o pragnieniu tworzenia – nawet wbrew wszystkiemu.

Jak już wspomniałam, książka bardzo mnie zaskoczyła. Forma narracji – bez dialogów, ale z niezwykle obrazowym językiem – wciąga, bo nie można odłożyć książki nie znając odpowiedzi na pytania kiedy i w jaki sposób pęknie ta bańka, w której ukryli się bohaterowie?

To jedna z tych książek, które nie pozwalają wrócić do codzienności bez zastanowienia się nad tym, dokąd zmierza nasz świat. Choć formalnie to fantastyka, zaskakuje realizmem i ostrzega przed skutkami naszej beztroski. C Pam Zhang zaserwowała opowieść, która zostaje w głowie na długo – niczym smak dania, którego nigdy wcześniej nie jadłaś, a które czujesz wciąż na języku.



poniedziałek, 23 czerwca 2025

Nie ma przed czym uciekać

 TYTUŁ: Nie ma przed czym uciekać 

AUTOR: Rebecca Makkai

WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Poznańskie 

ROK WYDANIA: 2025 (pierwsze wydanie 2011)

LICZBA STRON: 366


Taki długi weekend zafundował mi mąż: wizyta w samym środku planu serialu #OstryDyżur 🏥 Kilka ‼️ godzin czytania bez przerwy (dobrze, że książkę miałam ze sobą 📖), ekskluzywny przejazd 🚑 z jednego szpitala do drugiego...
A teraz? Nie będzie już podróży pociągiem — tylko samochodem. Ale wiecie co? To oznacza więcej czasu na audiobooki! 🎧

Dzisiaj więc o książce, która pozwoliła mi przetrwać:

Jeśli masz już dość oklepanych wątków – ta książka jest dla Ciebie! Tutaj nic nie jest znajome, bo fabuła jest niesamowicie oryginalna. Mało realna, ale bardzo przyjemna w odbiorze.

Bibliotekarka Lucy sumiennie wykonuje swoją pracę, choć nie jest to szczyt jej marzeń. Dziesięcioletni Ian, stały bywalec biblioteki, szybko zyskuje jej sympatię. Niestety, nie można tego powiedzieć o jego matce. Pani Drake ma spore oczekiwania i jeszcze więcej zakazów dotyczących lektur wybieranych przez syna. W oczach Lucy rodzice chłopca są zbyt rygorystyczni — do tego wysyłają go na "rehabilitację", by zawczasu „naprostować” jego orientację.

Ian ucieka z domu i ukrywa się w bibliotece. Znajduje go Lucy. I? Na pewno nie dzwoni do rodziców.

Kobieta przed trzydziestką i dziesięcioletni chłopiec wyruszają w podróż po Stanach, a właściwie – jadą do babci, jak twierdzi Ian. Lucy daje się wciągnąć w tę wyprawę, a odkąd wsiada do samochodu, nie podejmuje żadnej racjonalnej decyzji. Każdy kolejny kilometr budzi uśmiech politowania — bo co ona właściwie wyprawia?! A Ian? Jest szczęśliwy, bo przeżywa przygodę życia. Jak bohaterowie jego ulubionych książek.

Dla mnie ta powieść to jedna wielka hiperbola — celowo wyolbrzymiona, by zwrócić uwagę na problem homoseksualności u dzieci i sposób, w jaki dorośli reagują na coś, czego nie rozumieją. Reakcja rodziców i pastora, którzy chcą „nawrócić” chłopca, kontrastuje z postawą Lucy, która pragnie go chronić. Ucieczka nie jest jednak rozwiązaniem.

To książka z gatunku dzieje się / nie dzieje się. Akcja toczy się spokojnie, bez dramatycznych zwrotów, a jednak fabuła wyraźnie zmierza do celu. Ta podróż pochłania czytelnika — kolejne przystanki skłaniają do refleksji na temat wolności, tożsamości i wpływu środowiska, w którym dorastamy, na naszą przyszłość.

Na pewno ta książka zajęła moją głowę, bo trudno było przewidzieć, dokąd ta podróż zmierza. Czułam się, jakbym jechała bez mapy, z bohaterami, którzy nie znają kierunku, ale mają wielkie serca i jeszcze większy bagaż emocji. A w dodatku, podczas lektury towarzyszyło mi pytanie: czy to się naprawdę może dobrze skończyć...?

To nie jest powieść dla tych, którzy szukają logicznej fabuły i realistycznych decyzji. Ale jeśli lubisz historie, które balansują na granicy absurdu i emocjonalnej prawdy — daj się porwać tej nietypowej opowieści. Nie ma przed czym uciekać zostawia w czytelniku ślad i zmusza do zadania sobie ważnych pytań. A może o to właśnie chodzi w dobrej literaturze?






 

środa, 18 czerwca 2025

Czas rezurekcji

 TYTUŁ: Czas rezurekcji 

AUTOR: Max Czornyj 

WYDAWNICTWO: Filia

ROK WYDANIA: 2025

LICZBA STRON:

Do książek Czornyja trzeba podejść z odpowiednim nastawieniem, bo znając autora będzie krwawo, brutalnie, bez owijania w bawełnę. W lutym przeczytałam świetną Uwierz jej więc sięgnięcie po kolejną tegoroczną premierę było obowiązkowe. 

Zauważyłam jednak, że Czas rezurekcji to tom 2. Czasu mało, a jednak warto było zapoznać się z częścią 1. Na ratunek przyszedł audiobook. Słuchało się dobrze, ale chyba po raz pierwszy zniesmaczyły mnie opisy sceny zbrodni. 🤯 Podążałam za Sarą Adam i bratem Hektorem, próbując rozwiązać zagadkę jubileuszowego mordercy. Zwroty akcji robią tutaj robotę! Sprawca ucieka, a ja zostałam z myślą jak dobrze że tom 2 już jest. 

I tutaj pierwsze rozczarowanie: autor nie pociągnął wątków z Czasu śmierci. Rozpoczął zupełnie nowe. 

Brat Hektor zostaje wysłany do Zakonu Misterystów by zbadać sprawę marderstwa i rzekomej świętości jednego z barci.

Jest mrocznie! Stare klasztorne mury, ciemne zakamarki, cele które skrywają niejedną tajemnicę - klimat zdecydowanie jest. Herezje, egzorcyzmy i bezgraniczne zło, z którym trzeba stanąć twarzą w twarz. W ostatecznym rozrachunku jednak wychodzi na to, że tylko człowiek potrafi tak skrzywdzić drugiego człowieka💔

Krótkie rozdziały ułatwiają lekturę, ale niektóre sceny są rozpisane tak dynamicznie, że musiałam sama siebie stopować i przeczytać na spokojnie jeszcze raz. 

Na kilka stron przed końcem już miałam przeczucie, że nie wszystko się wyjaśni. I miałam rację. Zakończenie jest tak skonstruowane, że absolutnie nie wiem co z czym połączyć. W świecie Czornyja wszystko jest możliwe. Więc spodziewajmy się niespodziewanego. 

Na pewno ta książka budzi emocje. Pozostawia po sobie mętlik, nie odłożycie jej na półkę, żeby za 5 minut o niej zapomnieć. Nawet jeżeli zakończenie nie jest satysfakcjonujące to i tak będziecie o nim myśleć! I o to chodzi 💪 bo Max Czornyj wie co robi zostawiając nam książkę w takiej właśnie formie.